Rokitnikowa pomadka ochronna Sylveco.
Witajcie
po dłuższej przerwie! Jak już wiecie od niedawna jestem fanką
kosmetyków marki Sylveco. Tym razem postanowiłam sięgnąć po rokitnikową
pomadkę ochronną o zapachu cynamonu. Zarówno w okresie zimowym, jak i
letnim pomadki są moim absolutnym niezbędnikiem i nie rozstaję się z
nimi na krok. Moje usta strasznie wysychają i pękają, dlatego jestem
szczególnie wymagająca jeśli chodzi o tego rodzaju kosmetyki. Dotychczas
używałam przede wszystkim pomadek Nivea oraz Neutrogena. Byłam
zadowolona z ich działania, jednak postanowiłam spróbować czegoś nowego i
ten produkt okazał się strzałem w dziesiątkę. Jeżeli chcecie poznać
szczegóły mojego testowania zapraszam do przeczytania dalszej części
wpisu.
Opis producenta:
Rokitnikowa pomadka ochronna o zapachu cynamonu znakomicie nawilża i natłuszcza usta, zapobiega ich pękaniu i wysychaniu. Doskonale chroni przed słońcem, wiatrem i mrozem. Zawiera bogaty w witaminy i przeciwutleniacze olej rokitnikowy, sprawiając, że usta są odżywione, miękkie i elastyczne. Aktywny składnik – betulina – działa kojąco i regenerująco na podrażnienia, łagodzi objawy opryszczki. Pomadka posiada delikatny zapach cynamonu.
Skład:
Pomadka ma formę wygodnego sztyftu mieszczącego się w plastikowym pojemniczku, który ponadto jest zapakowany w tekturowe opakowanie utrzymane w biało-pomarańczowej tonacji i zawierające podstawowe informacje o produkcie (również ciekawostkę o rokitniku, który jest składnikiem produktu).
Plastikowe opakowanie nie sprawia wrażenia zbyt wytrzymałego, ale nie miałam takiej sytuacji, aby zostało uszkodzone (w internecie czytałam wiele takich opinii). Być może powodem tego był sposób przechowywania - pomadkę trzymałam w osobnej kieszonce torebki, gdzie nie była szczególnie narażona na zgniecenie, nie zdarzyło mi się również aby upadła. Sam sztyft ma intensywny żółty kolor przypominający wosk pszczeli, który nie zabarwia jednak ust. Jeżeli chodzi o zapach, nie wyczułam tutaj cynamonu. Jest on dość specyficzny, trudny do określenia. Na pewno trzeba się do niego przyzwyczaić.
Produkt zakupiłam w sklepie zielarskim, jednak jest on również dostępny w sklepie internetowym firmy, jak również w wielu aptekach. Za opakowanie o pojemności 4,6 g musimy zapłacić około 10zł, więc jej cena nie odbiega szczególnie od cen innych pomadek.
Z działania produktu jestem bardzo zadowolona. Pomadka spełnia wszystkie moje oczekiwania. Doskonale natłuszcza i odżywia nawet bardzo przesuszone usta. Efekt nawilżenia jest odczuwalny zaraz po zastosowaniu. Jest on długotrwały, dzięki czemu nie musimy co chwila sięgać po pomadkę. Jej wydajność jest dzięki temu bardzo zadowalająca. Po jej użyciu usta są ładnie nabłyszczone, wyglądają jak po zastosowaniu bezbarwnego błyszczyka. Stosuję ją również pod kolorową szminkę. Doskonale wygładza usta, dzięki czemu kolorowe kosmetyki znacznie lepiej się prezentują. Jedynie w kwestii zapachu byłam trochę rozczarowana. Nie dlatego, że jest on nieprzyjemny. Po prostu wyobrażałam sobie, że będzie to aromat mojego ulubionego cynamonu, a ten w niczym go nie przypomina. Za to daję więc malutki minusik. Pozytywnie zaskoczył mnie natomiast skład kosmetyku, który jest naprawdę naturalny. Być może dlatego moje usta tak bardzo się z nim polubiły. Pomadka nie jest zbyt miękka, dzięki czemu nie kruszy się ani nie łamie podczas aplikacji. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że stan moich ust bardzo się poprawił. Nie łuszczą się i nie pękają tak jak dawniej. To kosmetyk, który mogę Wam szczerze polecić :)
Oprócz opisanej przeze mnie pomadki rokitnikowej w asortymencie firmy jest dostępna także brzozowa pomadka ochronna z betuliną oraz odżywcza pomadka z peelingiem. Wersja peelingująca szczególnie mnie zaciekawiła i zastanawiam się nad jej zakupem.
Czy miałyście okazję stosować pomadki ochronne tej firmy? Byłyście z nich równie zadowolone czy nie przypadły Wam do gustu?