Oczyszczający peeling do twarzy Sylveco.

Oczyszczający peeling do twarzy Sylveco.

Od dzisiaj na moim blogu pojawiać się będzie więcej recenzji kosmetyków naturalnych. Na pierwszy ogień idzie oczyszczający peeling do twarzy Sylveco, który zachwycił mnie swoim działaniem od pierwszego zastosowania. Jest przeznaczony do cery tłustej i mieszanej, której jestem posiadaczką, więc zakupiłam go bez wahania. Za co tak bardzo go polubiłam? Zapraszam do przeczytania dalszej części dzisiejszego wpisu. 


Opis producenta:
Hypoalergiczny, kremowy peeling z korundem przeznaczony do oczyszczania skóry ze skłonnością do przetłuszczania, z rozszerzonymi porami. Drobinki ścierające są mocne i doskonale złuszczają martwy naskórek. Peeling zawiera ekstrakt ze skrzypu polnego działaniu normalizującym pracę gruczołów łojowych, łagodzącym podrażnienia i przyspieszającym regenerację. Stosowany systematycznie dotlenia skórę, poprawia jej ogólny stan, zmniejsza pory i reguluje wydzielanie sebum. 
Przebadany dermatologicznie. Hypoalergiczny. Peeling posiada zapach olejku z liści drzewa herbacianego.  

Sposób użycia: stosować 1-2 razy w tygodniu, w zależności od potrzeb i zanieczyszczenia skóry. Masować delikatnie skórę twarzy ok. 2 minuty, omijając okolice oczu, po czym dokładnie spłukać ciepłą wodą. Nie zaleca się stosować peelingu przy zaostrzonych objawach trądziku. 


Produkt jest oryginalnie zapakowany w kartonowe pudełeczko w biało-zielonym kolorze z rysunkiem skrzypu polnego.  Jest ono proste a jednocześnie niezwykle czytelne - zawiera bowiem dokładny opis najważniejszych składników, sposób użycia oraz szczegółowy skład produktu. Wewnątrz niego mieści się plastikowy słoiczek z metalową nakrętką o pojemności 75 ml. Opakowanie jest niezwykle poręczne. Pozwala na bezproblemowe wydobycie jego całej zawartości. Za produkt musimy zapłacić około 20 zł, jednak biorąc pod uwagę jego doskonałe działanie, jest to bardzo dobra inwestycja.

Po odkręceniu wieczka naszym oczom ukazuje się produkt o kremowej konsystencji, która na pierwszy rzut oka nie przypomina peelingu, a co najwyżej krem do twarzy. Jednak jeżeli rozetrzemy go w palcach wyczuwalne są malutkie drobinki peelingujące. Kosmetyk posiada ziołowy zapach olejku z liści drzewa herbacianego.


Skład: Aqua,  Alumina, Glycine Soya Oil, Butyrospermum Parkii Butter, Glycerin, Caprylic/Capric Trigliceryde, Glyceryl Stearate, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Vitis Vinifera Seed Oil, Equisetum Arvense Extract, Cera Alba, Cetyl Alcohol, Benzyl Alcohol, Xanthan Gum, Dehydroacetic Acid, Melaleuca Alternifolia Leaf Oil.


Drobinki peelingujące są niedostrzegalne gołym okiem. Można je wyczuć dopiero podczas wmasowywania w twarz. Są one dość ostre, dzięki czemu doskonale usuwają martwy naskórek. Nie bez powodu na opakowaniu widnieje informacja, że produktu nie należy stosować przy zaostrzonych objawach trądziku - myślę, że mógłby wtedy spowodować więcej szkody niż pożytku. Po jego zastosowaniu na mojej twarzy występują delikatne, krótkotrwałe zaczerwienienia, które jednak szybko ustępują. Peeling stosuję raz w tygodniu i tylko wtedy, gdy wszystkie zmiany trądzikowe są dobrze wygojone. Po zabiegu skóra staje się jedwabiście gładka i przyjemna w dotyku. Jest również dokładnie oczyszczona, ale bez nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, które jest bardzo częste w przypadku stosowania tego rodzaju produktów (szczególnie tych przeznaczonych właśnie do cery tłustej i mieszanej). Produkt jest niezwykle wydajny - wystarczy jego odrobina, by dokładnie oczyścić całą twarz. 

Jeżeli jesteście posiadaczkami cery tłustej i mieszanej, jednak bez zaostrzonych zmian trądzikowych gorąco polecam Wam ten kosmetyk - na pewno będziecie z niego zadowolone. Jeśli jednak Waszą twarz pokrywają ropne zmiany bądź macie szczególnie wrażliwą skórę - może okazać się on zbyt intensywny i tylko zaszkodzić. Osobiście jestem z niego bardzo zadowolona. 

Czy miałyście okazję stosować ten peeling? Jeśli tak to jakie są Wasze odczucia? A może polecacie inne produkty tej firmy?



Olej tamanu - dlaczego ponownie po niego nie sięgnę?

Olej tamanu - dlaczego ponownie po niego nie sięgnę?

W dzisiejszym wpisie chcę Wam przedstawić produkt, który zdecydowałam się zakupić ze względu na pozytywne opinie użytkowniczek. Miałam więc co do niego bardzo duże oczekiwania. Myślałam, że okaże się idealnym kosmetykiem, który nawilży i zregeneruje przesuszoną skórę nie powodując przy tym nadmiernego wysypu zmian trądzikowych. Ma on m.in. działanie antybakteryjne i wspomaga leczenie trądziku, a przy tym regeneruje i redukuje zmarszczki. Niestety nie sprawdził u mnie się na tyle dobrze, na ile bym tego oczekiwała. Dlaczego nie sięgnę po niego ponownie? Zapraszam do przeczytania dalszej części wpisu :) 

Opis producenta:
Olej tamanu otrzymuje się poprzez wytłaczanie wysuszonych pestek z dojrzałych owoców drzewa tamanu. Jest całkowicie naturalny, nierafinowany, pozyskany bez użycia środków chemicznych. Posiada bardzo intensywny korzenny zapach. Olej ma niespotykane właściwości regenerujące i łagodzące. Szczególnie polecany dla cery zniszczonej. 
Stosowanie: Wcieraj w skórę twarzy i ciała wykonując koliste ruchy dłońmi. Włosy - nanieś olejek na całą długość włosów i pozostaw na 15 minut. 


Produkt mieści się w szklanej buteleczce o pojemności 30 ml. Ja kupiłam go w sklepie zielarskim w cenie 23 zł. Posiada nakrętkę z pipetą, która ułatwia jego dozowanie. O ile ta opcja sprawdza się przy nakładaniu oleju na twarz, o tyle podczas dozowania na włosy dla mnie dużo wygodniej było po prostu wylać z buteleczki potrzebną ilość. Opakowanie jest na tyle przezroczyste, że możemy spokojnie kontrolować ilość produktu, która nam pozostała. Olej ma zielony kolor, znajdują się w nim małe drobinki. Jego zapach jest korzenny, bardzo intensywny, dla mnie nieprzyjemny i duszący (można go porównać do zapachu przyprawy Maggi). Utrzymuje się przez cały czas od nałożenia, nie wietrzeje.


Jak sprawdził się na mojej twarzy? Na pewno jego ogromnym plusem jest szybkie wchłanianie. Po jego wchłonięciu buzia nie jest tłusta, nie świeci się. Niewątpliwie dużym minusem jest jego zapach - intensywny i wyczuwalny przez cały czas... Jak dla mnie olej po prostu śmierdzi. Może jestem przewrażliwiona, ale dla mnie ten aromat jest nie do zniesienia. Po tygodniu stosowania nie zauważyłam żadnej poprawy - ani jeżeli chodzi o nawilżenie i regenerację, a tym bardziej eliminację zmian trądzikowych. Wręcz przeciwnie... już po dwóch dniach stosowania zauważyłam, że na twarzy wyrzuciło się mnóstwo drobnych, czerwonych krostek. Podejrzewam, że olej zapchał mi pory. Po nałożeniu na twarz zielony kolor nie jest bardzo zauważalny, jednak ja stosowałam go tylko w dzień w obawie przed zabrudzeniem pościeli. W domu można pozwolić sobie na taki zabieg, jednak nie wyobrażam sobie nałożenia oleju i wyjścia w nim do ludzi - nie ze względu na kolor (bo nie jest bardzo widoczny), ale zapach, który jest bardzo wyczuwalny. 

Kiedy olej nie sprawdził się na mojej buzi, stwierdziłam, że zostanie wykorzystany do olejowania włosów. Nakładałam go przed ich umyciem tak jak zaleca producent - na 15 minut, jednak tylko od połowy długości ze względu na intensywne przetłuszczanie się. Zapach na włosach jest równie nieprzyjemny, jednak tutaj można to jakoś wytrzymać. Aby całkowicie zmyć olej należy dwukrotnie umyć włosy, ponieważ szampon nie pieni się na nich zbyt dobrze. Po wyschnięciu stają się one gładkie oraz lśniące. Nie są sztywne i oklapnięte. Mam jednak wrażenie, że nawet po wysuszeniu zostanie na nich delikatny zapach oleju.


Po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii na temat oleju tamanu sądziłam, że okaże się on ideałem. Pomimo, że nigdy nie byłam zwolenniczką olejowania miałam nadzieję, że ten produkt zmieni moje podejście do tego tematu. Tak się jednak nie stało. Jeżeli chodzi o pielęgnację twarzy okazał się on całkowitą porażką, wyrządził więcej szkody niż pożytku. Wykorzystam go jednak do włosów - na nich sprawdził się bowiem bardzo przyzwoicie. Nie zachęcił mnie jednak na tyle, żebym była skłonna ponownie po niego sięgnąć... 

Czy miałyście okazję stosować olej tamanu? Jeśli tak to jak się u Was sprawdził? Byłyście z niego zadowolone czy równie rozczarowane jak ja?
Nawilżający krem pod oczy Iwostin Sensitia - czy warto w niego zainwestować?

Nawilżający krem pod oczy Iwostin Sensitia - czy warto w niego zainwestować?

Nie ustaję w poszukiwaniach idealnego kremu pod oczy. W dzisiejszym wpisie chcę Wam przestawić mój ostatni nabytek - nawilżający krem pod oczy Iwostin Senstitia. Na moją decyzję o zakupie ogromny wpływ miała informacja, że jest to produkt hipoalergiczny. Jako posiadaczka skóry wrażliwej i skłonnej do alergii zwracam na to szczególną uwagę. Jeśli jesteście ciekawi jak krem się u mnie sprawdził, zapraszam do przeczytania dalszej części wpisu. 


Opis producenta:

Preparaty Iwostin Sensitia są przeznaczone do pielęgnacji skóry wrażliwej i alergicznej. Dogłębnie nawilżają skórę, docierając do głębokich warstw naskórka. Doskonale się wchłaniają, pozostawiając na skórze ochronny film lipidowy. Skutecznie wygładzają i regenerują skórę. 

Przebadana medycznie, innowacyjna formuła o składzie:
3% Fucogel - intensywnie nawilża, odbudowując barierę ochronną skóry. Koi i łagodzi podrażnienia.
Ekstrakt ze świetlika - który koi i tonizuje oraz ekstrakt z ogórka, zawierający witaminę C i minerały (żelazo, magnez), o działaniu nawilżającym i poprawiającym kondycję.
Oliwa z oliwek i Maricol S (kolagen morski) - które nawilżają i wspomagają odnowę naskórka, działając przeciwstarzeniowo.

 Skład produktu:

Krem mieści się w tubce wykonanej z miękkiego tworzywa, dzięki której dozowanie kosmetyku jest wygodne i nie sprawia problemu. Produkt posiada zamknięcie w formie nakrętki. Ponadto jest oryginalnie zapakowany  w kartonowe pudełeczko. Sreberko zabezpieczające sprawia, iż mamy pewność, że nikt wcześniej nie otwierał przed nami kosmetyku. Jeżeli chodzi o szatę graficzną opakowania, jest minimalistyczna, aczkolwiek niezwykle profesjonalna, przywodzi na myśl produkty apteczne. 


Jeżeli chodzi o cenę kremu, za opakowanie 25 ml musimy zapłacić około 30 zł. Jest dostępny w aptekach stacjonarnych oraz internetowych. Ja zakupiłam go w drogerii Super-Pharm.


Jeżeli chodzi o moją opinię, krem zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Ma delikatny zapach (prawie niewyczuwalny), który nie jest męczący i nachalny. Niezbyt gęsta konsystencja kosmetyku sprawia, że świetnie się rozprowadza i bardzo szybko wchłania. Nie pozostawia lepkiej ani tłustej warstwy. Doskonale nawilża. Stosuję go dwa razy dziennie - rano i wieczorem i zauważyłam, że skóra stała się widocznie zregenerowana. Po nałożeniu kremu skóra wokół oczu jest bardziej jędrna i sprężysta, choć wygładzenia drobnych zmarszczek niestety nie zauważyłam. Kosmetyk nie wywołuje reakcji alergicznych, takich jak pieczenie czy zaczerwienienie. Jest idealny pod makijaż - nie roluje się. Jego wydajność jest bardzo zadowalająca. Duży plus za pojemność opakowania, które wystarcza na bardzo długo. Doskonały krem za niewygórowaną cenę! To moje pierwsze, ale na pewno nie ostatnie opakowane. Jeśli potrzebujecie dobrego kremu nawilżającego i podobnie jak ja jesteście posiadaczkami cery alergicznej, jest to produkt odpowiedni dla Was! Natomiast jeśli zależy Wam także na działaniu przeciwzmarszczkowym, może okazać się zbyt słaby.

A Wy macie już swojego ulubieńca czy ciągle szukacie idealnego kremu pod oczy? :)
Żelowy peeling do ciała nature effect by Perfecta - świetny kosmetyk za niewygórowaną cenę.

Żelowy peeling do ciała nature effect by Perfecta - świetny kosmetyk za niewygórowaną cenę.

Oprócz codziennego nawilżania ciała, bardzo ważny jest także regularny peeling, który pozwoli złuszczyć martwy naskórek oraz sprawi, że nasza skóra stanie się aksamitnie gładka i ujędrniona. W dzisiejszym poście chcę Wam przedstawić peeling do ciała nature effect by Perfecta, który bardzo pozytywnie zaskoczył mnie swoim działaniem. 
Do wyboru są trzy wersje zapachowe:
- galaretka  śliwka z wanilią 
- konfitura z płatków róż
- sorbet figowo-pigwowy
Ja zdecydowałam się na zakup peelingu w formie galaretki o zapachu śliwkowo-waniliowym. Jeżeli chcecie poznać moją opinię na temat produktu zapraszam do dalszej lektury.


Produkt zakupiłam w Biedronce w cenie około 10 zł. Mieści się on w plastikowym, odkręcanym opakowaniu o pojemności 200 g, które zachęca do zakupu swoją szatą graficzną - śliwki widoczne na pudełeczku sprawiają, że aż chciałoby się go zjeść. Nie bez powodu na wieczku znajduje się napis "Do użytku zewnętrznego";).  Opakowanie tego typu sprawia, że bez problemu możemy wydobyć peeling do końca. Produkt jest dodatkowo zabezpieczony sreberkiem, więc mamy pewność, że nikt przed nami go nie otwierał.
Jeżeli chodzi o jego konsystencję, kosmetyk do złudzenia przypomina galaretkę. Żelowa konsystencja sprawia, że peeling nie rozsypuje się. Naturalne drobinki peelingujące z orzecha oraz ziaren czarnej porzeczki wspomagają ścieranie martwych komórek naskórka.  Witamina C zawarta w produkcie nie tylko hamuje procesy starzenia, ale także rozjaśnia skórę. Kompleks kofeinowy ma za zadanie ujędrnić i zenergetyzować skórę. 


Skład: Aqua, Polyethylene, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Carbomer, Glycerin, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Ribes Nigrum Fruit, Prunus Armeniaca Seed Powder, Juglans Regia Sheel Powder, Prunus Amygdalus Dulcis Sheel Powder, Sodium Hyaluronate, Propylene Glycol, Citrus Grandis Fruit Extract, Citrus Limon Fruit Extract, Citrus Aurantium Dulcis Fruit Extract, PEG-8, Centella Asiatica Leaf Extract, Caffeine, Disodium Rutinyl Disulfate, Algae Extract, Carnitine, Salicylic Acid, Panthenol, Sorbitol, Triethanolamine, PEG/PPG-18/18 Dimethicone, Sodium Hydroxide, Dosodium EDTA, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Sodium Benzotriazolyl Butylphenol Sulfonate, Buteth-3, Tributyl Citrate, Cinnamal, Eugenol, Parfum, CI 14720, CI 42090.


Jeżeli chodzi o moją opinię peeling sprawdził się u mnie w stu procentach. Dzięki żelowej konsystencji nakłada się fantastycznie. Niewielkie drobinki peelingujące sprawiają, że produkt nie powoduje podrażnień, jednak pomimo delikatnego działania doskonale usuwa martwy naskórek przygotowując skórę do dalszej pielęgnacji (nałożenia mleczka czy balsamu do ciała). Po jego zastosowaniu skóra jest miękka, intensywnie wygładzona i nawilżona. Produkt nie pozostawia na ciele tłustej warstwy. Kosmetyk posiada słodki śliwkowo-waniliowy zapach, który relaksuje i poprawia nastrój. Unosi się on w całej łazience jeszcze przez dłuuugi czas po użyciu. Na skórze również utrzymuje się dość długo. Jego wydajność jest całkiem zadowalająca, jednak ja nakładam go dość dużo i dlatego peeling szybko się u mnie skończył. Jeśli preferujecie delikatne złuszczanie, jest to produkt idealny dla Was. Warto go kupić nawet dla samego zapachu. To doskonały kosmetyk za niewielką kwotę, który śmiało mogę Wam polecić! :) 

Miałyście okazję stosować ten peeling? A może macie inne ulubione peelingi z firmy Perfecta?

Dermika HydroClean Płyn Micelarny do Demakijażu Twarzy i Oczu - mój numer 1 wśród kosmetyków do demakijażu.

Dermika HydroClean Płyn Micelarny do Demakijażu Twarzy i Oczu - mój numer 1 wśród kosmetyków do demakijażu.

Poszukiwanie idealnego płynu do demakijażu to w moim przypadku niełatwe zadanie. Jestem posiadaczką cery wrażliwej, skłonnej do alergii i szczególnie w okolicach oczu kosmetyki tego typu lubią powodować zaczerwienienie i podrażnienia. Dla mnie istotny jest również fakt, aby pomimo swej delikatności produkt dobrze sobie radził z wodoodpornymi kosmetykami do makijażu. Po długich poszukiwaniach śmiało mogę stwierdzić, że znalazłam swój ideał - Płyn Micelarny do Demakijażu Twarzy i Oczu z Kwiatem Lotosu Dermika HydroClean. 


Opis producenta: Dzięki wzbogaceniu formuły prowitaminą B5, płyn micelarny zapewnia skuteczny demakijaż twarzy i oczu, troszcząc się jednocześnie o uczucie komfortu skóry. Specjalna esencja z kwiatu lotosu – symbolu czystości absolutnej, chroni skórę przed czynnikami zewnętrznymi. Seria HydroClean została zainspirowana profesjonalnym zabiegiem hydradermabrazji, a zastosowana w niej technologia AquaPeel bazuje na łagodnych składnikach oczyszczająco-eksfoliujących, które uwolnią skórę od zanieczyszczeń i makijażu.

Skład: Aqua, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, Hexylene Glycol, Panthenol, Cetrimonium Bromide, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Butylene Glycol, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Disodium EDTA, Sodium Citrate, Sodium Benzoate, Parfum, Benzyl Salicylate, Benzyl Benzoate, Citronellol.


Kosmetyk mieści się w przezroczystej buteleczce, która pozwala kontrolować ilość zużytego produktu. Szczerze mówiąc do zakupu skusiło mnie między innymi opakowanie, którego wygląd jest nietuzinkowy. Elegancji dodają mu złote napisy.  Produkt do najtańszych nie należy. Za opakowanie 200 ml musimy zapłacić około 45 zł, jednak jest to dobra inwestycja. Płyn ma bardzo subtelny i delikatny zapach. Na pewno przypadnie do gustu osobom, którym w kosmetykach przeszkadza intensywny aromat. Swoim wyglądem i konsystencją do złudzenia przypomina wodę. 

Doskonale usuwa makijaż, nawet wodoodporny. Nie jest tłusty jak niektóre kosmetyki tego typu, nie pozostawia też lepkiej warstwy. Charakteryzuje się bardzo dobrą wydajnością, wystarczy odrobina płynu naniesionego na wacik, by doskonale oczyścić całą buzię. Kiedy kosmetyk przez przypadek dostał mi się do oczu nie spowodował pieczenia, tak często powodowanego przez inne kosmetyki do demakijażu. Po jego zastosowaniu delikatna skóra wokół oczu nie jest podrażniona i zaczerwieniona. Wręcz przeciwnie, staje się świeża i niezwykle miękka, jest doskonale przygotowana do dalszej pielęgnacji. Produkt niweluje uczucie ściągniętej skóry, przynosi przyjemne uczucie nawilżenia. Dzięki niemu demakijaż nie jest przykrym zabiegiem, a staje się czystą przyjemnością.


Jeśli podobnie jak ja jesteście posiadaczkami cery alergicznej i skłonnej do podrażnień ten produkt będzie dla Was idealnym rozwiązaniem. Nie tylko doskonale usunie każdy rodzaj makijażu, ale również przyniesie ulgę przesuszonej skórze, która ma skłonności do ściągnięcia. Kosmetyk nie wyrządził krzywdy mojej skórze trądzikowej. Nie pojawiły się na niej żadne niespodzianki w postaci niechcianych wyprysków. Bardzo się z nim polubiłam i na pewno zostanę jego stałą użytkowniczką. 

Miałyście okazję stosować ten kosmetyk? A może używacie innych produktów Dermiki, które są godne polecenia? :)
NIVEA Lip Butter Blueberry Blush

NIVEA Lip Butter Blueberry Blush

Zima to czas szczególnie trudny dla naszych ust... Wiatr i niska temperatura sprawiają, że są przesuszone i pękają. Na rynku jest wiele pomadek ochronnych, jednak niewiele z nich radzi sobie na tyle dobrze w trudnych warunkach, żebym mogła zostać na dłużej ich użytkowniczką... Ostatnio moim ulubionym produktem do pielęgnacji ust stało się jagodowe masełko NIVEA. Jego cudowny zapach sprawił, że od razy się w nim zakochałam!!! Do jego zakupu skusiłam się z tego względu, że uwielbiam pomadki tej firmy, jednak produkt tego typu jest dla mnie zupełną nowością.


Opis producenta: Formuła balsamu została wzbogacona o masło shea i olejek migdałowy, a także technologię HYDRA IQ, dzięki czemu zapewnia ustom intensywne nawilżenie i długotrwałą pielęgnację. Kojąca formuła balsamu Blueberry Blush chroni przed wysychaniem i zapewnia odpowiedni poziom nawilżenia, sprawiając, że usta zyskują niezwykłą miękkość, gładkość i zmysłowy wygląd. Produkt przebadany dermatologicznie. 


Opakowanie produktu to solidnie wykonane metalowe pudełeczko z wieczkiem, na którym widnieją apetyczne owoce, które przywodzą na myśl jagodowy jogurt. Pudełko jest oryginalnie zapakowane w tekturowy kartonik dzięki któremu mamy pewność, że produkt nie był nigdy wcześniej otwierany (tutaj musicie mi uwierzyć na słowo, ponieważ kartonika już niestety nie posiadam...). Opakowanie o pojemności 16,7 g jest na niezwykle poręczne.  Produkt jest dostępny w praktycznie każdej drogerii. Ja zakupiłam go w Rossmannie w cenie 8,99 zł.

Skład produktu: 


Masełko ma idealną konsystencję. Nie jest rzadkie, ciągnące, kleiste. Bez trudu możemy zaczerpnąć odpowiednią ilość. Już po otwarciu opakowania możemy poczuć bardzo przyjemny jagodowy zapach, który nie jest sztuczny, jak to bywa w przypadku niektórych kosmetyków. Wręcz przeciwnie, doskonale oddaje zapach świeżych owoców. Aż chciałoby się je zjeść! :) Zapach jest również niezwykle trwały, utrzymuje się praktycznie przez cały czas, kiedy mamy masełko na ustach. Produkt jest bezsmakowy - może to i lepiej (w przeciwnym wypadku opakowanie zniknęłoby w mgnieniu oka) ;). Jeżeli chodzi o efekt po nałożeniu na usta - masełko jest bezbarwne, pozostawia jedynie delikatny połysk. Pozytywnie zaskoczył mnie również fakt doskonałej wydajności.


Czy masełko dobrze sobie radzi ze spierzchniętymi, spękanymi ustami? Według mnie tak!!! Jest idealne :) Co więcej śmiało mogę stwierdzić, że dawno nie miałam tak dobrego produktu za tak niską kwotę. Zauważyłam, że kosmetyk sprawdza się dużo lepiej, aniżeli pomadki ochronne tej samej firmy. Stwierdzam jednak, że w niektórych sytuacjach forma pomadki jest dużo wygodniejsza. Masełko działa zmiękczająco i wygładzająco. Sprawia, że usta po jego zastosowaniu są widocznie zadbane, a uczucie nawilżenia utrzymuje się przez długi czas. Stosowanie tego kosmetyku to czysta przyjemność. Szczerze polecam!
Jeśli nie przepadacie za jagodowym zapachem (wiadomo, że każda z nas ma odmienne gusta) są dostępne inne warianty produktu: Original, malinowy, kokosowy i waniliowy. Tak więc na pewno znajdziecie kosmetyk idealny dla siebie! :) 

Czy miałyście okazję stosować masełka do ust firmy NIVEA? Jeśli tak to jakie są wasze wrażenia? Jesteście równie zadowolone czy macie innych ulubieńców? :)

Copyright © 2014 Beaty punkt widzenia , Blogger